Pracowe dni przed urlopem to bieganie, nerwówka i koszmarne zmęczenie. W domu zjadam jakąś wydobytą z zamrażarki zupę, na szybko gotuję coś jakby risotto z kaszy bulgur, oglądam kolejny odcinek Raya Donovana i układam plan działania na jutro. Z listy jasno wynika, ze jutro magicznym sposobem będzie musiało mieć więcej niż 24 godziny:)
I co ? Jutro miało tradycyjne 24 godziny i zdążyłaś :) Albo w magiczny sposób rozciągasz czas :)
OdpowiedzUsuńwłączyłam turbonapęd!:)
Usuń