15/08 - dzień wyjazdu. Poranna joga zakończona sesją nidry.
Wstrząsające doznanie !
Po obiedzie powrót do domu. Przesiadka w stolicy.
Przyjechał po mnie D. z synem nr2. Uwielbiam, gdy
mój nastoletni chłopak wyskakuje z samochodu
z otwartymi ramionami...
ojej. a to się zdziwiłam. byłam pewna, że będziesz tam do końca tego tygodnia. fajnie w domu? inaczej? stwory poznały? czy umykały czując nową aurę?:)))
OdpowiedzUsuńNiestety :) a może stety. 11 dni poza domem, czułam, że już chcę wracać, chociaż nie miałam przesytu. W domu cudownie ! :) Stwory poznały i potraktowały z łaskawością i przychylnością :) widocznie ta moja aura aż tak się nie zmieniła.
OdpowiedzUsuń