08/08 - jak to bywa w Muchowie, dzieją się tu ze mną dziwne
rzeczy. Codziennie podają do jedzenia coś, czego nie lubię,
więc rezygnuję: z gołąbków, arbuza, parówek czy kaszy gryczanej.
I nie wiem co dziwniejsze, ten ciąg, czy fakt, że odmawiam...
W przerwie poobiedniej usiadłam w parku na ławce, tej samej,
na której siedziałyśmy z eM. w zeszłym roku. Tym razem samotnie
siedziałam na słońcu z butelką wody, czytałam książkę i było mi bosko :)
a dlaczego dziwnym jest to, że nie jesz czegoś, czego nie lubisz?
OdpowiedzUsuńtak... pamiętam ten dzień sprzed roku. powrót z wakacji. i czuję sie jakbym tego lata stała na brzegu rzeki z kamieniem u szyi:/
Dziwne jest, bo zawsze jadłam !!! Mimo że nie lubię !
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze sierpień zaowocuje jakimś wyjazdem, co ?
tak. wszak zarezerwowałam tydzień w domku nad morzem. ale nie będzie tam Ciebie:(
Usuń:*
Usuńa nie, skoro jadałaś to znaczy, że lubisz tylko o tym nie wiesz. jak się nie lubi to się nie je. tak jak ja nie zjem sushi albo móżdżku;)
OdpowiedzUsuńHa ha ha :)) Myślę, że mamy inaczej skonstruowane fiksacje żywieniowe ;) u mnie uprzejmość, brak asertywności do tej pory były ważniejsze, niż, że nie lubię.
OdpowiedzUsuń