poniedziałek, 8 sierpnia 2016

221.2016

08/08 - jak to bywa w Muchowie, dzieją się tu ze mną dziwne
           rzeczy. Codziennie podają do jedzenia coś, czego nie lubię,
           więc rezygnuję: z gołąbków, arbuza, parówek czy kaszy gryczanej.
           I nie wiem co dziwniejsze, ten ciąg, czy fakt, że odmawiam...

           W przerwie poobiedniej usiadłam w parku na ławce, tej samej,
           na której siedziałyśmy z eM. w zeszłym roku. Tym razem samotnie
           siedziałam na słońcu z butelką wody, czytałam książkę i było mi bosko :)





6 komentarzy:

  1. a dlaczego dziwnym jest to, że nie jesz czegoś, czego nie lubisz?
    tak... pamiętam ten dzień sprzed roku. powrót z wakacji. i czuję sie jakbym tego lata stała na brzegu rzeki z kamieniem u szyi:/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziwne jest, bo zawsze jadłam !!! Mimo że nie lubię !

    Może jeszcze sierpień zaowocuje jakimś wyjazdem, co ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak. wszak zarezerwowałam tydzień w domku nad morzem. ale nie będzie tam Ciebie:(

      Usuń
  3. a nie, skoro jadałaś to znaczy, że lubisz tylko o tym nie wiesz. jak się nie lubi to się nie je. tak jak ja nie zjem sushi albo móżdżku;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha ha ha :)) Myślę, że mamy inaczej skonstruowane fiksacje żywieniowe ;) u mnie uprzejmość, brak asertywności do tej pory były ważniejsze, niż, że nie lubię.

    OdpowiedzUsuń