poniedziałek, 29 sierpnia 2016

233/366

Mieliśmy wyjechać o 9, wyjechaliśmy o 13. I jeszcze przez Piątkowo, gdzie odbierałam książkę, a później przez Bydgoszcz dokąd wieźliśmy coś. A to wszystko w upale, z Zaspą na pokładzie. I chociaż droga zajęła nam 6 godzin, warto było. Uwielbiam jeździć bocznymi drogami, oglądać życie małych miasteczek, podziwiać zmieniające się krajobrazy. I jeszcze śpiewać piosenki z mojej ulubionej, autorskiej składanki podróżnej. W Sławnie kupiłam legendarne już miseczki z Biedronki, dokładnie te wzory, które najbardziej podobały mi się. Po przyjeździe był plan, aby rozpakować się i pójść nad morze. Ale byłam bardzo zmęczona, było już ciemno więc uznałam, że z morzem przywitam się rano. I dobrze, bo rozpętała się ulewa, a ja zaległam w łóżku, z kawa i książka, która okazała sie ciepła, mądra lektura. 
Czy muszę dodawać, że ta ulewa zastała moich chłopaków akurat nad morzem? I że wrócili przemoknięci i przeszczęśliwi?:)

2 komentarze:

  1. Bardzo się cieszę, że udało się Wam wyjechać ! Że jednak przerobiłaś w tartaku kłody i voila ! przynajmniej tak to wygląda dla mnie z perspektywy czasu i odległości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo tak jest. ale naprawdę czułam się zmęczona, przytłoczona i sfrustrowana. a ta droga dłuższa (bo sporo kilometrów musieliśmy nadłożyć) bardzo sprzyjała poczuciu, że oddalam się od problemów:)

      Usuń