środa, 31 sierpnia 2016

243/366

Pojechaliśmy do IKEA kupić uczniowi biurko i krzesło. Już dość miałam zeszytów, ołówków i ćwiczeń walających się gdzieś na kuchennym stole, między pierogami a niedopitą kawą. IKEA... to trochę inny świat, trochę raj. Uwielbiam ich ekspozycje, rozwiązania ergonomiczne, umiejętność cudownego i prostego zagospodarowania przestrzeni tych małych, i tych większych bez wrażenia przeładowania, przesytu, zagracenia. I uwielbiam ichnią kawę, część restauracyjną, w której dzielnie opierałam się torcikowi daim czy tarcie migdałowej. Kupiliśmy biurko, krzesło, ceramiczną formę do tarty, pudełko lunchowe. I znów zamarzył mi się remont, nowa kuchnia, nowa sypialnia i dużo nowych i pojemnych regałów na książki.
Wracając wstąpiliśmy na dworzec, żeby wysłać przesyłkę kurierską. Na widok tabliczki z nazwą "peron 2a" uśmiechnęłam się do wspomnień. I trochę zatęskniłam za tymi godzinami rozmów iskrzących, błyskotliwych i chyba nawet trochę mądrych.

7 komentarzy:

  1. "Wspomnienie" na dziś wywołuje we mnie nieprzyjemne dreszcze. Chyba chciałabym nie mieć wspomnień, na co patrząc na mojego ojca mam duże szanse... Jutro odbieramy syna nr1 z lotniska, może pojedziemy do IKEA (IKEi ?) sprawdzić daim ? :))
    A jak do zakupów meblowych podszedł G ? Zadowolony ?

    OdpowiedzUsuń
  2. ale dlaczego? przecież chyba masz dobre wspomnienia w życiu? momenty, które nie rozczarowały a przyniosły coś dobrego?

    G. nie jest typem dziecka, który potrafi się czymś takim zadowolić. jego bardziej cieszą lody z automatu niż nowe meble. a kiedy do lodów dołożysz zapiekankę, to ho ho!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, jak na rollercoasterze :) Wolałabym mieć przez miesiąc amnezję i trochę mniej czuć :)

    E, to chyba dobrze :) Jednak bardziej ekonomicznie opłacalne są te rzeczy, które go cieszą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ale chyba chciałabym, aby trochę to docenił. że staramy się, że organizujemy. a u niego na całą ocenę tej "wyprawy" (ocenę negatywną!) rzutuje fakt, że nie zeżarł lodów z automatu bo zabrakło mieszanki a my spieszyliśmy się na dworzec więc nie mogliśmy czekać na uzupełnienie.

    OdpowiedzUsuń
  5. To już kwestia charakteru młodego człowieka... patrzę przez pryzmat syna nr1, który dopiero jako 20-latek zaczął przeglądać na oczy, cieszyć i doceniać.

    OdpowiedzUsuń
  6. o właśnie! dziś odbieracie syna nr 1. wraca już na dobre? zadowolony? z tarczą czy na tarczy? i w domu do października czy jakiś wyjazd wakacyjny?

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystko w dzisiejszej notatce :) a szczegóły na priv :)

    OdpowiedzUsuń