środa, 3 sierpnia 2016

215/366

Dzień, w którym wszystko idzie pod górkę lub leci z rąk. Cud, że udało mi się upiec sernik, który jest kremowy i taki, jak lubię. Niestety, postanowił wyjść z formy brzegiem, na którym ułożyłam wiśnie. Po godzinie pieczenia zajrzałam do piekarnika a tam... coś na kształt sufletu, z wiśniami leżącymi na dnie piekarnika. 
Bardzo rozbawił mnie artykuł o nazwach miejscowości w Polsce. Czytałam i głośno śmiałam się na myśl, że jadę i taguję miejscowości "Chójki", "Skajzgiry" czy "Kłopoty-Stanisławy":)

3 komentarze:

  1. Pupkowizna jest po drodze do Wiartla :D
    A ja niedawno widziałam w necie zdjęcie z tablicą Chujmiętki :D Rozwaliła mnie :D
    Bosh... wczoraj tarta, dziś sernik... kto to zjada ????

    OdpowiedzUsuń
  2. tartę jedliśmy przez trzy dni. w cztery osoby. to wypada codziennie po małym kawałku! a sernik musiałam bo się mojemu pudełku mascarpone skończył termin przydatności a nie miałam innej koncepcji na wykorzystanie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie tak, jak ja zrobię ciasto, to chodzę i rozdaję, żeby nie zjeść w całości.

    OdpowiedzUsuń