czwartek, 11 sierpnia 2016

222/366

W "Trójce" Marcin Kydryński czyta swoją najnowszą książkę o Afryce. I akurat fragment o Zanzibarze, i to taki, że niemal płaczę. I już wiem, że nigdy tam nie pojadę a na pewno nie w charakterze turysty eksploatującego tę ułudę raju. Czasem tak dobrze ale i boleśnie przejrzeć na oczy.

I piosenka z dość starej płyty. Nie wiem, jakim cudem kiedyś ją przeoczyłam - teraz wywołała zachwyt:

 
Wieczorem mecz Polska-Iran, w siatkówce - to z kategorii dreszczowców.

2 komentarze:

  1. Masz na myśli "Biel" ? D. mówił, że chciałby przeczytać tę książkę, bo słyszał lub gdzieś czytał fragmenty i był pod dużym wrażeniem. Mam znajomą, która corocznie lata do Zanzibaru i to na własną rękę, ma tam już znajomych i wciąż jest zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
  2. tak, "Biel". nie wiem, czy podoba mi się. ja nie bardzo lubię Kydryńskiego, i ta książka trochę potwierdza moją rezerwę. jest taka bardzo "jego" w sposób jaki mnie nie przekonuje:)
    a z tym Zanzibarem właśnie o to mi chodzi - na pewno nie z biurem podróży. a na inną opcję to absolutnie nie mam orientacji, odwagi (i pomijam drobiazg, że nawet na wyprawę pieszo nie mam środków).

    OdpowiedzUsuń