Deszcz, deszcz, deszcz. Ogromna ulewa, deszcz padał od sobotniego wieczoru aż do późnego popołudnia. Na trawniku kałuże, na parkingu bagienko. Czekaliśmy na chwile, kiedy przestanie padać. I poszliśmy nad morze. Morze... Jak zwykle mnie zachwyca, rzuca na kolana, wzrusza. I paradoksalnie w taki deszczowy dzień, kiedy plaza pusta, kiedy zimno i nieprzyjemnie, zachwyca najbardziej.
Chyba zamiast Krakowa wybiorę jesienne morze ;) piękne zdjęcia, aż zatęskniłam za szumem fal i tym widokiem. Może ulewa to nie najlepszy początek, ale mam nadzieję, że później było lepiej :)
OdpowiedzUsuńno cóż. gdyby Kraków leżał nad morzem wybór byłby znacznie łatwiejszy;)
Usuń