wtorek, 30 sierpnia 2016

234/366

Deszcz, deszcz, deszcz. Ogromna ulewa, deszcz padał od sobotniego wieczoru aż do późnego popołudnia.  Na trawniku kałuże, na parkingu bagienko. Czekaliśmy na chwile, kiedy przestanie padać. I poszliśmy nad morze. Morze... Jak zwykle mnie zachwyca, rzuca na kolana, wzrusza. I paradoksalnie w taki deszczowy dzień, kiedy plaza pusta, kiedy zimno i nieprzyjemnie, zachwyca najbardziej.
W ciągu całego dnia udało nam się przespacerować ponad 10 km. Z czego 7 km to spacer brzegiem morza. Morze o zachodzie słońca, feeria barw i zapowiedź pięknej pogody...




2 komentarze:

  1. Chyba zamiast Krakowa wybiorę jesienne morze ;) piękne zdjęcia, aż zatęskniłam za szumem fal i tym widokiem. Może ulewa to nie najlepszy początek, ale mam nadzieję, że później było lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no cóż. gdyby Kraków leżał nad morzem wybór byłby znacznie łatwiejszy;)

      Usuń