13/08 - w "moim" pięknym, wielkim łożu nie wyspałam się,
gdyż przeciągnęła się do nocy rozmowa z T. Jednym
z wątków była podróż. Czas pokaże, co i jak,
ale to było miłe wyobrażać sobie siebie na krakowskim
rynku.
Ponieważ drastycznie zmienił się skład grupy, poczułam
w tempie przyspieszonym proces rozpadu czegoś co
zaistniało, rozsypało się i złożyło w coś zupełnie nowego.
Ciekawe doświadczenie, zresztą dopiero z perspektywy
czasu tak to widzę.
Wieczór przy świecach i lampce wina, spędzony na
rozmowie kobiet z różnych stron kraju. Dobry czas.
czytałam kiedyś bardzo fajny artykuł o tym, jak przebiegają procesy w grupie. i jak bardzo grupa na nas oddziałuje, uruchamia pewne mechanizmy. i konkluzja była taka, że dla lepszego poznania siebie warto chociaż raz uczestniczyć w grupie o charakterze terapeutycznym;)
OdpowiedzUsuńIntegracja buduje się jakiś czas i powstaje pewnego rodzaju głęboka więź, więc gdy do 12-osobowej grupy dołączyło niespodziewanie 7 osób, to było naprawde trudne, szczególnie, że niewiele spraw zewnętrznych w takim odseparowaniu przykuwa uwagę. Dlatego emocje musiały opaść, a ja skupiałam się na tym, co dobrego mi to da :)
OdpowiedzUsuń