12/12 - poniedziałek, w który wydaje mi się, że jedyne co umiem, to wszystko
spaprać. Zderzam się ze ścianą swoich ograniczeń - to najoptymistyczniejsza
możliwość, z nadzieją, że to stan przejściowy.
Gdy wychodziłam z pracy zadzwonił prawnik, wieczorem odebrałam bardzo
konkretny projekt pozwu. I może w przyszłości spojrzę na to w kategoriach
happy. A dziś... dziś najlepsze jest to, że już jestem w domu, pod kocem,
daleka od reszty świata.
Mam nadzieję, że to słabszy dzień. Czasem tak spada na człowieka grad niepowodzeń, a kolejnego dnia spogląda na to i widzi rozwiązania, i widzi kierunek. I tego Tobie życzę:*
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że tak w sensie słabszy dzień - i tego się będę trzymać :)
OdpowiedzUsuń