28/12 - po powrocie z pracy upiekłam szarlotkę.
Syn nr1 pojechał do O. do pracy. Smutno mi z tym, że już taki duży,
że życie każe mu w czasie, gdy jego koledzy leżą wentylem do góry,
wracać, żeby pracować... Źle mi z tym, że tak jest. I nie chodzi o to,
że inni mają gorzej, lub co ja w jego wieku... Po prostu z tym mi źle.
Przyznam, że kiedyś przewracałam oczami, gdy słyszałam o wydatkach I. w jej
koszmarnej sytuacji finansowej. Tymczasem przekonałam się po raz
kolejny, że gdy się nie jest w cudzych butach, to nie ma co się wymądrzać.
Na poparcie tych słów kupiłam subskrypcję na Audiotece i poczułam się
jakbym zrobiła interes życia, gdy za Shantaram zapłaciłam 19.90.
oczywiście zaraz po przeczytaniu chciałam protestować, że krzywda mu się nie dzieje, że inni, że to ma wiele bardzo dobrych stron... a później pomyślałam, że rozumiem. bardzo rozumiem, że kwestia "przymusu" bardzo boli:*
OdpowiedzUsuńno. z tego dziwowania się cudzym wydatkom też powoli wyrastam:) sama czuję, ze przez ten rok bardzo zmądrzałam:)))
Tak, też bym pewnie protestowała... ale z punktu widzenia matki boli mnie i żadne racjonalne na nic :)
OdpowiedzUsuń:*