piątek, 30 grudnia 2016

363.2016

28/12 - po powrocie z pracy upiekłam szarlotkę.
            Syn nr1 pojechał do O. do pracy. Smutno mi z tym, że już taki duży,
            że życie każe mu w czasie, gdy jego koledzy leżą wentylem do góry,
            wracać, żeby pracować... Źle mi z tym, że tak jest. I nie chodzi o to,
            że inni mają gorzej, lub co ja w jego wieku... Po prostu z tym mi źle.
         
           Przyznam, że kiedyś przewracałam oczami, gdy słyszałam o wydatkach I. w jej
           koszmarnej sytuacji finansowej. Tymczasem przekonałam się po raz
           kolejny, że gdy się nie jest w cudzych butach, to nie ma co się wymądrzać.
           Na poparcie tych słów kupiłam subskrypcję na Audiotece i poczułam się
           jakbym zrobiła interes życia, gdy za Shantaram zapłaciłam 19.90.

2 komentarze:

  1. oczywiście zaraz po przeczytaniu chciałam protestować, że krzywda mu się nie dzieje, że inni, że to ma wiele bardzo dobrych stron... a później pomyślałam, że rozumiem. bardzo rozumiem, że kwestia "przymusu" bardzo boli:*

    no. z tego dziwowania się cudzym wydatkom też powoli wyrastam:) sama czuję, ze przez ten rok bardzo zmądrzałam:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, też bym pewnie protestowała... ale z punktu widzenia matki boli mnie i żadne racjonalne na nic :)

    :*

    OdpowiedzUsuń