poniedziałek, 26 grudnia 2016

359/366

Rano zapakowałam prezenty. Kiedy wyciągnęłam z szaf wszystko, co juz od października kupowałam z myślą o prezentach okazało sie, ze muszę zapakować jakiś milion paczek! Poszło mi wyjątkowo sprawnie i zanim chłopaki wrócili z ostatnich drobnych zakupów wszystko miałam zapakowane. Zrobiłam świąteczne dekoracje na ozdobnych talerzach, rozstawiłam świeczniki, wypracowałam obrus. W międzyczasie L i G ubrali choinkę. 
Wigilia była spokojna, pozbawiona nerwów i bieganiny. Odpakowalismy prezenty, pośmialiśmy sie przy filmie. Mama zachwycona miodownikiem, co mnie dziwi bo wobec nakładu włożonej pracy spodziewałam sie bardziej efektu WOW.

A wieczorem, kiedy usiadłam w cieplej piżamie, kiedy pachniało świątecznym woskiem z kominka, zapatrzona w choinkowe lampki, latarenki roziskrzone światłem pomyślałam, ze mimo wielu niedostatków, zadrapań, powierzchni wymagających odświeżenia, bardzo lubię nasz dom.

3 komentarze:

  1. To chyba był szczyt możliwości zachwytowych Twojej mamy, a i tak dobrze, że coś pochwaliła. Ale podejrzewam, że L. i pan J. docenili :)
    A ja też lubię Twój dom, jest ciepły, klimatyczny i taki Twój :))

    OdpowiedzUsuń
  2. A nie! Mama wciela tez w słoiku barszcz, bo dobry, i pierogi. I pochwaliła dwie moje bluzki;) Pierniki tez chwaliła. Pan J raczej nie docenił (chociaż śledzie wziął do domu) bo on z tych, co najbardziej podchodzi im własna kuchnia i po swojemu doprawiona:) W mojej nie lubi kminku i goździków, które ja bardzo lubię w różnych daniach:)

    OdpowiedzUsuń
  3. O ! To mnie zaskoczyłaś :) nie wiem kim bardziej, mamą czy panem J. :) Muszę Cię poprosić o przepis na barszcz - już mi kiedyś dawałaś, ale nie mam - bo ten, który zrobiłam z kiszonych buraków wyszedł koszmarny... Musiałam coś zrobić źle, bo na stronie jadłonomii ładny, bordowy, klarowny a mój mętny i żółtawy, chociaż go zgodnie z instrukcją nie zagotowałam :/

    OdpowiedzUsuń