czwartek, 29 grudnia 2016

363/366

Przesłałam pół dnia. Zrobiłam krokiety z resztka wigilijnej kapusty z grzybami. Odkryłam, ze w naszym kameralnym kinie Malta grają film, który bardzo chciałabym zobaczyć i pomyślałam, ze moze Nowy Rok w kinie? Bo ostatnio w kinie byłam tez w Nowy Rok ale... chyba z dziesięć lat temu:)
Wieczorem na Netflixie obejrzałam "Ojca Chrzestnego". Za każdym razem wbija mnie w fotel, każda scena, muzyczna ilustracja, gra aktorska, fabuła. 

3 komentarze:

  1. Jestem bardzo za wyjściem do kina ! Jeśli już będziesz na tyle dobrze się czuła, to myślę, że to bardzo dobry pomysł, szczególnie w tam małym i wyjątkowym kinie !
    No pacz pani, a mnie te gangsterskie historie w ogóle nie wciągają, abstrahując od Shantaram, bo zorientowałam się trochę za późno w szczegółach :) a z "Ojca chrzestnego" dla mnie nr1 jest muzyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heh, żebym tylko dała radę. bo sądząc po ilości wina, ginu i butelce szampana - może być mi bardzo ciężko być w pionie. a poza tym... to dzień trójkowej listy wszech czasów, no kusi pozostać przy radiu, oj kusi!

      a "Shantaram" to jest coś gangsterskiego? a to niespodzianka. jakoś nie odnotowałam tego, w glowie miałam że to o oświeceniu w Indiach i z góry skerśliłam:)
      ja lubię te mafijne historie. bardzo. a "Ojciech chrzestny" to w ogóle jakoś mało "gangsterski" jest. to dla mnie dramat psychologiczny. tej sensacji rozumianej jako strzelanki to nie ma wiele:)

      Usuń
  2. Właśnie też wyszłam z założenie, że o oświeceniu :))) a tu niespodzianka... z tego co rozumiem, to powieść autobiograficzna, autor uciekł z więzienia w Australii, w którym siedział za napad, a w Indiach zajął się m.in. handlem narkotykami. Co prawda są kawałki a`la Coelho, które wciąż mnie zachwycają typu, że w więzieniu nie ogląda się nieba, tylko napisane w ten sposób, że mam wrażenie, że oglądam cuda, a to bańka mydlana, niemniej, chyba warto :)

    OdpowiedzUsuń