niedziela, 11 września 2016

253.2016

09/09 - do pracy jechałam na 11, a rano nastąpiła kumulacja: czasu, nastroju
          i odpowiednich warunków pogodowych, żebym mogła posprzątać
          na tarasie, oczyścić rośliny z uschniętych liści i kwiatów, wyrzucić dwa
          niecierpki, którym deszczowe i chłodne dni mocno zaszkodziły, pozamiatać
          i wypić kawę.

2 komentarze:

  1. wow! zazdroszczę, że umiesz tak ogarnąć poranek i wykorzystać te godziny. pamiętam, kiedy pracowałam na popołudniowe godziny (od 14:30) to spałam do 11, zanim zebrałam się i jakoś zorganizowałam to już musiałam wychodzić:)

    OdpowiedzUsuń
  2. To chyba bardziej wynik braku przyzwyczajenia do jeżdżenia do pracy później. Gdyby to była norma, to na bank budziłabym się o 10.

    OdpowiedzUsuń