Bardzo, bardzo, bardzo chciałam załatwić jedną sprawę urzędową. Koniecznym było dowiezienie dokumentu do instytucji w centrum miasta. Dokument utknął w korkach i pięć minut po zamknięciu pocałował klamkę. Ale nadal warto (a nawet uprasza się) trzymać kciuki, aby dokument ów wystarczył do załatwienia sprawy. Pozytywnego, co wiążę się z wpływem na konto.
Po naszym powrocie z pracy, G. czekał już w blokach startowych aby pognać do kolegi z osiedla. Wziął zabawki, spakował w takie blaszane wiaderko i tak przedefilowaliśmy przez uliczki. Później zrobiłam długi spacer z Zaspą, a jeszcze później wypiłam kawę, zjadłam trzy rożki i poszłam spać. Miałam słuchać listy ale... usnęłam z pilotem od radia w dłoni.
Zatem trzymam kciuki za szybki i bezproblemowy wpływ na konto :)
OdpowiedzUsuńMomentami G. jawi mi się jak Krzyś z "Kubusia Puchatka" :)
jak sam G. stwierdził "wyglądam jakby szedł wyrzucić śmieci". całą drogę śmiałam się z tego porównania, bo... w sumie on nie bardzo ma pojęcie, że kiedyś tak się faktycznie chodziło - z wiaderkiem wysypać śmieci do kubła. jego dzieciństwo to już worek na śmieci, nikt z kubełkiem/wiaderkiem do dużego kubła nie chodzi.
Usuń