Ostatni dzień tygodnia, tygodnia w którym nie poświęciłam sobie ani chwili. Który przepracowałam tak uczciwie, że bardziej się nie da. Dwadziecia minut przed zakońzceniem pracy jeszcze zlecałam stertę przelewów, żeby wyszły jak najszybciej, przed weekendem. I jeszcze kończyłam jeden projekt graficzny, projekt po ośmu poprawkach. Ale nawet nie miałam siły, żeby się złościć.
Wieczorny spacer to kolejna pogawędka o końcu świata, spadajacych gwiazdach i przodkach Zaspy. I wspólne ogladanie filmu "Charlie i fabryka czekolady". I cudowna perspektywa dwóch, wolnych od pracy, dni.
Coś mam dziś dużo do powiedzenia nt przestrzeni :) podoba mi się bardzo to jak budujesz relację z G., te rozmowy, wspólne granie, oglądanie, wyjścia. I czuję do siebie trochę żalu, że ja robiłam mniej, inaczej.
OdpowiedzUsuńale masz udane dzieci. i masz z nimi porozumienie. a droga do celu nie dla każdego musi być taka sama. G. jest skryty i niepewny, więc te rozmowy są z mojej strony nieco terapeutyzujące, żeby uwierzył w siebie, żeby nie poddawał się. bo wiem, jak bardzo mi w życiu przeszkadza brak wiary w siebie, brak pewności siebie.
Usuń