poniedziałek, 19 września 2016

261/366

Rano czekał mnie obowiązkowy spacer z Zaspą. I niby po powrocie chciałam się jeszcze położyć, ale jednak poszłam na zakupy. I znów kuszenie wrześniowymi skarbami: malinowe pomidory, śliwki, fasolka szparagowa. Na śniadanie zjadłam omlet z owocami, posypany czekoladą.

Po południu wrócił L. A nadal zostało mnóstwo spraw do załatwienia. Pojechaliśmy ogarnąć kilka spraw firmowych, w drodze powrotnej wjechaliśmy do PCC na zakupy. W Superpharm była promocja na zapachy więc kupiłam dawno wymarzony "My Scent" Trussardi, w cenie tak szokująco niskiej, że aż nie wierzę. Wymarzony tak dawno, że chyba gust mi się zmienił i zapach, który rok temu odbierałam jako lekką, kwiatową kompozycję teraz lekko poddusza mnie swoją intensywnością i słodyczą. Może jeszcze za ciepło na tak słodki zapach?

Wjechaliśmy na kolację do Mamasitas. Bardzo się ucieszyłam, tak dawno nie byliśmy nigdzie razem, a poza tym uwielbiam kuchnię Tex-Mex. Trudno tu o wykwintność, elegancję smaku czy podania. Ale jednak wino w dużym kieliszku, przemiła obsługa kelnerska, nachosy do pogryzania - bardzo lubię. I strasznie żałuję, że nie skusiłam się na prawdziwą margaritę czy mojito. Następnym razem.




3 komentarze:

  1. To jeszcze taki kawałek lata/jesieni, który lubię. I też lubię w soboty czas, gdy mogłabym się położyć, a wyskakuj na tego typu zakupy.
    Hmy... a kuchni meksykańskiej nie lubię :) tak jak napisałaś o burgerach, że kotlet z bułką, tak mam wrażenie, że w tej mex tylko fasola, pomidory i papryka. Wiem, że na pewno się mylę :) ale nie trafiłam poza churros na coś, co by mi skamowało !

    OdpowiedzUsuń
  2. och! ja chyba po prostu lubię fasolę, pomidory i paprykę:)
    tak, ta kuchnia z racji przypraw jest dość jednowymiarowa i przewidywalna w smaku. ale ja ten smak lubię. a już zwłaszcza, kiedy podają prawdziwe guacamole i kwaśną śmietanę w ramach dodatków - nagle te ciężkie dania zyskują lekkości i rześkości.
    chociaż kiedy ostatnio zastanawiałam się, jaka kuchnia narodowa najbardziej mi odpowiada, to jednak włoska. te makarony! te proste, cudowne smaki, bazylia i cantuccini!:)
    a churros to z kuchni hiszpańskiej bardziej. a hiszpańska to mnie przeraża obfitością ryb, owoców morza i połączeniem tychże z mięsiwem/kiełbasą.

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no - hiszpańska ! To chyba mexico w ogóle odpada :)

    OdpowiedzUsuń