[pięćsetna notka! och!]
Mamy w pracy nowego człowieka. Na chwilę, ledwie na tydzień, żeby zastąpić urlopowiczów. Ale śmiesznie jest, kiedy nowy człowiek mówi do mnie "ciociu" a do L. mówi "wuju"! I bardzo, bardzo widać, że pochodzi z dobrego domu, w którym rodzice zadbali o kulturę osobistą. Taki drobiazg a tak bardzo rzuca się w oczy na tle innych, mniej chlubnych, przykładów.
Poza tym czas pędzi, leci, gna. Mam wrażenie, że dni boleśnie krótkie, że siadamy do późnego obiadu kiedy jest już niemal ciemno. I jednak przeraża mnie ta perspektywa nadchodzącej jesieni, zimna i ponurości, która wlec się będzie przez bardzo długie miesiące:/ Muszę uzupełnić zapas wosków, żeby chociaż trochę uprzyjemniać sobie te długie wieczory.
G. w szkole. Podoba mi się ten jego wrześniowy entuzjazm, że postanowił się zgłaszać, że coś tam próbuje sam pisać w zeszycie ("mama! a bóg przez 'k' czy przez 'g'?") a litery coraz ładniejsze i całkiem kształtne:)
I tym sposobem, rok ma pięćset dni :D
OdpowiedzUsuńOooo, to jakaś fala postanowień i entuzjazmów wrześniowych ! Syn nr2 rozpisał sobie grafik tygodnia ! Z uwzględnieniem szkoły, czasu na odrabianie lekcji ! czytania godzinę książki !! oraz obejrzenia "Szkła kontaktowego" !!! Oby wytrwali :)
Mnie też przydusza wizja jesieni... no ale na razie cieszmy się ostatkami słonecznych dni :)
Tak czytam, czytam, czytam. I dopiero mnie oświeciło ze moze i pięćsetna ale absolutnie niezgodna z numeracja! Zaraz zmienię:)
OdpowiedzUsuńNo szkoda ! Naprawdę :)) Myślałam, że zostawisz :)) Może jednak ? :)
OdpowiedzUsuń