Pognałam po G. do szkoły. Wyszedł smutny, zmęczony i z ciężkim tornistrem. W ramach pocieszenia wstąpiliśmy na posiłek regeneracyjny w postaci pączka, a pączki z małej cukierenki u naszej pani doskonale koją smutki na duszach małych i większych.
W domu cisza, spokój i pies bezceremonialnie wtulający się w człowieka. Wieczorem dużo śmiechu kiedy na słowa dziecka, że "jest zbyt zmęczony żeby się rozebrać" oznajmiłam "więc pójdziesz pod prysznic w ubraniu". I słowa dotrzymałam:)
OMG ! na prysznic ! i co G. na to ?
OdpowiedzUsuńjak można się domyślać - był oczywiście zachwycony. jednak dzieci mają coś z prosiąt: można się utaplać, zanurzyć w błocie, uświnić - są przeszczęśliwe. a to były ubrania treningowe, które i tak musiałam wyprać:)
UsuńTo jest jednak to oblicze G., którego nie znam. Wyobraziłam sobie, że się rozpłakał !
OdpowiedzUsuńoj, dawno go nie widziałaś, dawno nie miałaś z nim do czynienia. to taki mały, złośliwy chochlik:) co jakoś przedziwnie łączy z małą wiarą w siebie. ale takie żarty to on bardzo lubi:)
Usuń